
Pielgrzymowaliśmy do Matki Bożej Gietrzwałdzkiej i Warszawy
Sobota 20.09.2025r. godz. 1.00, nad Niebockiem głęboka noc. Wieś pogrążona we śnie – wypoczywa, jakby czekała na weekend. Nagle z tych ciemnych plam wydobywają się smugi świateł, to reflektory samochodów, które powoli zatrzymują się przy domu ludowym. Rozbrzmiewają pierwsze głosy, uśmiechy. Tak powoli rozpoczyna się pielgrzymka naszej Rodziny Parafialnej do Gietrzwałdu i Warszawy. Organizatorem tego przedsięwzięcia jest Koło Gospodyń z Niebocka na czele z Panią Elżbietą Fijałka oraz Parafia. Podjeżdża dobrze znany nam autokar, prowadzony przez Pana Zbigniewa Skibę. Oj, jaka to ważna chwila, zająć jak najlepsze miejsce, pojawiają się pierwsze frustracje – wszyscy chcieliby siedzieć przy kierowcy… Ostatnie sprawdzenie obecności, nie wszyscy dotarli, ale takie jest życie, w ostatniej chwili coś zaszwankowało i trudno i darmo, tylko żal w sercu pozostanie do Woli Bożej.
Po krótkiej modlitwie ruszamy w drogę w kierunku mało nam znanym. Rzeszów, Lublin, Warszawa, Gdańsk, Gietrzwałd. Droga przez pierwsze godziny senna, dosypiamy aż do świtu. Pierwszy dłuższy postój, pierwsza kawa dla orzeźwienia i rozpoczynamy dzień modlitwy w drodze. Pielgrzymka to taki właśnie czas, jest obrazem naszego życia ciągle w drodze. Wiele śpiewów, wsłuchiwania się w Boże Słowo i pierwsze informacje o Gietrzwałdzie.
Gietrzwałd stał się sławny dzięki Objawieniom Matki Bożej, które miały miejsce dziewiętnaście lat po Objawieniach w Lourdes i trwały od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Głównymi wizjonerkami były: trzynastoletnia Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Obie pochodziły z niezamożnych polskich rodzin. Matka Boża przemówiła do nich po polsku, co podkreślił ks. Franciszek Hipler: „w języku takim, jakim mówią w Polsce”. Matka Boża objawiła się pierwszy raz Justynie, kiedy powracała z matką z egzaminu przed przystąpieniem do I Komunii świętej. Następnego dnia „Jasną Panią”, w postaci siedzącej na tronie z Dzieciątkiem Jezus pośród Aniołów nad klonem przed kościołem w czasie odmawiania różańca, zobaczyła też Barbara Samulowska. Na zapytanie dziewczynek: „Kto Ty Jesteś?” Odpowiedziała: „Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta!” Na pytanie: „Czego żądasz Matko Boża?” Padła odpowiedź: „Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec!”. Dalej między wieloma pytaniami o zdrowie i zbawienie różnych osób, dzieci przedłożyły i takie: „Czy Kościół w Królestwie Polskim będzie oswobodzony?” i „Czy osierocone parafie na południowej Warmii wkrótce otrzymają kapłanów?” – W odpowiedzi usłyszały: „Tak, jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów”.
Aktualność tych pytań potwierdzały prześladowania Kościoła katolickiego w Królestwie Polskim po Powstaniu Styczniowym przez carat i ograniczaniu jego wpływów w zaborze pruskim w okresie Kulturkampfu. Odpowiedzi Matki Bożej przyniosły wtedy pocieszenie Polakom. I faktycznie one się wypełniły. Stąd Polacy ze wszystkich dzielnic gromadnie nawiedzali Gietrzwałd. Przez to władze pruskie od razu w sposób zdecydowanie negatywny odniosły się do objawień. Miejscowa administracja, prasa niemiecka i częściowo duchowieństwo uznały je za manifestację polityczną, za polską demonstrację narodową, za oszustwo i zabobon, rzekomo niebezpieczny dla państwa, postępu i pokoju społecznego. W stosunku do pielgrzymów polskich, do kapłanów Polaków, a przede wszystkim do miejscowego proboszcza ks. Augustyna Weichsla, wymierzono różne kary włącznie z osadzaniem w więzieniu, nakładaniem grzywien i zawieszaniem w możliwościach wypełniania posługi duszpasterskiej.
Szczęśliwie dotarliśmy do Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Powitanie z Matką, łzy wzruszenia, pierwsze spotkanie z miejscowymi duszpasterzami, którzy dokładnie opowiedzieli historię Sanktuarium i serdecznie nas powitali. Zwieńczeniem tego spotkania było zaproszenie nas do świątyni na modlitwę różańcową, a następnie Eucharystię koncelebrowaną przez wielu kapłanów przy pełnej bazylice wiernych. Duchowe przeżycia tej chwili to sprawa bardzo osobista, trudno opowiada się o tym, co w sercu pozostało.
Dopełnieniem mistycznego czasu modlitwy było nabożeństwo Drogi Krzyżowej w plenerze nieopodal bazyliki. Była piękna upalna pogoda, trochę może podobna do tej sprzed 2000 lat w Jerozolimie, ale rozważane treści były te same. Bóg, który mnie kocha i grzech, który niszczy tę relację. Myślą przewodnią było zawierzenie Panu Jezusowi obecnej sytuacji naszej Ojczyzny w wielu wymiarach i aspektach.
Cudowne źródło – a raczej woda, która z niego wypływa uświęcona modlitwami Maryi przed 150 laty, każdy kto miał siły stał w długiej kolejce, aby zaczerpną kilka kropel, które z wiarą wypijane niosą uzdrowienie duszy i ciała. Od początku trwania objawień dziewczynki pytały Maryję, czy przybywający chorzy pielgrzymi doznają uzdrowienia. Matka Boża obiecywała, że ludzie otrzymają łaskę uzdrowienia, ale potrzebna jest modlitwa, pokuta, często Msza św. odprawiona w intencji chorego. Dnia 8 września 1877 roku Najświętsza Maryja Panna obiecała pobłogosławić źródełko na ziemi parafialnej pod laskiem. Aby nie robić zamieszania i tłoku, nie powiadomiono o tym pielgrzymów.
O godzinie siódmej wieczorem udały się do źródła wizjonerki, kapłani i kilkanaście osób świeckich. Przy źródełku na głos dzwonu kościelnego odmówiono Anioł Pański, potem Litanię Loretańską, w czasie której wizjonerki miały objawienie. Wtedy to Matka Boża miała pobłogosławić źródełko i wszystkich obecnych. Po odśpiewaniu Salve Regina, O Sanctissima i Magnificat, wszyscy powrócili pod kościół na nabożeństwo różańcowe. Pielgrzymi od lat czerpią z niego wodę, która przynosi ulgę cierpiącym i liczne uzdrowienia. Sam akt błogosławieństwa został uwieczniony figurą Niepokalanej Dziewicy.
Nasz pobyt w Gietrzwałdzie u Matki Bożej trwał do godz. 1700, a stamtąd wyruszyliśmy do hotelu na nocleg. Po krótkim narzekaniu na wszystko, każdy z nas zasnął (chyba) szczęśliwy z minionego dnia i duchowych przeżyć.
Niedziela 600 – ruszamy na śniadanie, w plenerze. Każdy chwyta coś na ząb, bo droga daleka. Ruszamy do Warszawy na spotkanie z Bł. Ks. Jerzym Popiełuszko. Chyba na każdym robi wstrząsające wrażenie muzeum Ks. Jerzego. Pamiątki z jego życia i męczeńskiej śmierci i … ta chwila modlitwy, głębokiej zadumy przy grobie zamordowanego kapłana. Uroczysta Eucharystia dopełniła duchowych przeżyć. Wiele różnych refleksji w tym miejscu jawi się w sercu i umyśle np. jak szybko Polacy zapomnieli te ofiary złożone dla Ojczyzny, wolności? Serce trochę krwawi, „Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana”.
Pobyt w kościele św. Stanisława Kostki zakończył smaczny obiad w pobliskiej restauracji. Ruszając się ospale zasiedliśmy w autokarze, by podjechać na Plac Piłsudzkiego – tu zmiana warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza, spacer pod pomnik Smoleński i chwila relaksu przy fontannie w Parku Saskim. Następnie przejazd głównymi ulicami miasta do Świątyni Opatrzności Bożej. Właśnie wybiła godz. 1500 z zadumą klękamy w kaplicy Najśw. Sakramentu, aby modlić się z Św. Siostrą Faustyną Koronką do Bożego Miłosierdzia. Modlitwie przewodniczy miejscowy kapłan. Jakże mocno wybrzmiały tam słowa „Jezu Ufam Tobie”, które każdy z nas w ciszy wypowiadał. Zwiedzanie podziemi tej monumentalnej świątyni to następny punkt programu. Spoczywają tam szczątki doczesne zasłużonych dla naszej Ojczyzny zacnych Polaków, wielu z nich to błogosławieni i święci. Kolejna lekcja historii Polski!
Z tego miejsca ruszyliśmy w kierunku Niebocka. Autokar rozbrzmiewał śpiewam, modlitwą i radosnymi rozmowami.
Kończąc tę krótką relację, pragnę podziękować wszystkim za ten piękny czas modlitwy i dobroci. Z serca dziękuję Pani Elżbiecie za troskę o nas wszystkich, jako głównej organizatorce. Za wszelkie niedociągnięcia wynikające z nieprzewidzianych sytuacji przepraszam.
Z wyrazami szacunku i darem modlitwy
Ks. Andrzej

